Pamiętam swoje dawne słowa : „Gdybym została farmaceutką, miałabym kilkuminutowy kontakt z klientem i traktowano by mnie tylko jako sprzedawcę”.
Wybrałam dietetykę i teraz są to dziesiątki godzin z jedną osobą.
Motywowanie jej i wspieranie. I jeszcze najwspanialsza część tej pracy: znalezienie sposobu na każdego z osobna i zbudowanie takiej diety, żeby zainteresowany nie czuł, że z czegoś rezygnuje.
Odkąd pamiętam profil biologiczno-chemiczny był moim wymarzonym kierunkiem i zawsze chciałam iść na farmację. Dziś dziękuję Bogu, że nic z tego nie wyszło! Przygodę na studiach rozpoczęłam jednak na kierunku chemii Uniwersytetu Śląskiego – po roku stwierdziłam, że to nie jest to czym chce się zajmować. Dostałam się na Uniwersytet Medyczny i skończyłam studia licencjackie, a potem magisterskie na kierunku dietetyka. To jest niesamowite jak ta dziedzina może zmienić człowieka, rozumowanie i postępowanie jednocześnie.
Tak jak wspominałam, nie zwracałam kiedyś uwagi na to co jem, na jakość i wartości odżywcze posiłku. Ważyłam ponad 80 kg, a na studiach straciłam 12 kg. Jednak zaczęła się walka ze stereotypami, z pokusami. Od zawsze byłam ‚słodką dziurką’ – i to był mój słaby punkt.
Obecnie mogę stwierdzić, że podobny problem dotyczy 90 % moich pacjentów. Starałam się szukać zamienników tradycyjnych słodyczy, bo szybko zorientowałam się, że genialnie mogą mi one zastąpić niezdrowe przekąski. To samo dotyczyło obiadów, jak zrobić posiłki aby pogodzić pracę, studia, dom? Czy w ogóle się da? Owszem, jest to możliwe! Potrzeba tylko dużo zapału i chęci.
Poza tym nauka o sztucznych dodatkach do żywności i ich negatywnym wpływie na nasz organizm oraz wiedza zdobyta na uczelni i zjazdach naukowych odbiła takie piętno na mojej psychice, że obecnie śmiało można mnie nazwać małą terrorystką domową. Jeżeli widzę u bliskich, którzy są na diecie coś słodkiego to jestem w stanie zareagować natychmiast wyrzuceniem produktu do kosza.
Z doświadczenia wiem, że jak coś jest w zasięgu ręki to bardzo ciężko jest się powstrzymać od jedzenia.
Na uczelni nie nauczyłam się rozmowy z pacjentem. Pomogły mi w tym praktyki i praca. Pierwsze kroki stawiałam w Naturhouse, później współpracowałam z Wellnes Klubem w Tychach. Kilka lat spędziłam w Dieto-Centrum, gdzie zdobyłam doświadczenie w zakresie dietetyki klinicznej, sportowej i pediatrycznej. Tutaj olbrzymim atutem było położenie gabinetu w sąsiedztwie szpitali i szeregu siłowni oraz doświadczenie jakie zdobyłam przy opracowywaniu diet. Obecnie piąty rok prowadzę już swój gabinet i ( mam nadzieję, że to się nie zmieni ) nie żałuję tej decyzji.
Uwielbiam gotować, a fakt, że większość moich konsultacji odbywa się w gabinecie zlokalizowanym w moim domu to mogę codziennie przygotowywać różne posiłki w ciągu dnia, którymi dzielę się z Wami na moim firmowym Facebooku < link> oraz Instagramie < link>